Zdecydowana większość (45%) opowiedziała się za bieżącą weryfikacją wydatków. Popularne okazało się też kalkulowanie wydatków z miesięcznym wyprzedzeniem, w ten sposób rozpisuje swoje wydatki aż ¼ badanych. Tylko dla 10% ankietowanych najwygodniejszym sposobem jest tygodniowe planowanie budżetu. 15% respondentów stwierdziło Maj to czas I komunii. Co roku do sakramentu przystępuje kilkaset tysięcy dziewięcio-dziesięciolatków. Dla nich nie tylko sakrament się liczy, ale przede wszystkim prezenty, jakie dostaną z tej okazji. Jeśli dziecko z okazji I komunii otrzyma od rodziny pieniądze, to może się zdarzyć, że zwłaszcza, że sporym zainteresowaniem cieszą się nadal rzadko spotykane banknoty o nominale 500 zł z Janem III Sobieskim. – Można stwierdzić, że w kwietniu jest większe zainteresowanie banknotem w nominale 500 zł. Poziom zbliżony jak w grudniu ubiegłego roku / styczniu bieżącego roku –przyznaje udzielił Zbigniew Jancewicz, kierownik Zespołu w Centrum Zarządzania Gotówką w PKO BP. Jego zdaniem wzrost obrotu banknotami 500 zł w miesiącach wiosennych i letnich pokrywa się z ogólnym trendem większego zapotrzebowania na gotówkę w okresie od kwietnia do sierpnia każdego roku. – W związku z tym należy traktować sezonowy wzrost obrotu banknotami 500 zł jako zjawisko całkowicie naturalne i w miesiącach jesiennych nastąpi ponowny spadek liczby tych banknotów w obrocie- tłumaczy ekspert. Przyznaje, że można również zauważyć, że liczba banknotów 500 zł sukcesywnie wzrasta, a zatem można przypuszczać, że porównanie ich liczby rok do roku wykaże trend wzrostowy. – Niezalenie od tego udział banknotów o tym nominale w obrocie gotówkowym nadal jest bardzo niski, wobec tego szansa na wykorzystanie go przy płatnościach gotówkowych jest wciąż bardzo mała – dodaje Zbigniew Jancewicz. W banku Millennium banknoty 500 zł, stanowią one ok. 5 proc. banknotów dostarczanych do oddziałów. Wyjątkiem był maj 2017, kiedy stanowiły ponad 11 proc. zamówień, najprawdopodobniej ze względu na okres komunijny. Pierwszy krok w stronę bankowości Czy otrzymane przez dziecko pieniądze przeznaczyć na spełnienie marzeń córki czy syna, czy też odłożyć i przekazać mu gotówkę aż osiągnie pełnoletność? Jak zainwestować te pieniądze? Bezpieczna lokata czy fundusze inwestycyjne? Co radzą bankowcy? – Dziś rodzice wpłacając 5 tys. zł na zwykłą lokatę bankową mogą liczyć na 1-1,5 proc rocznie, a więc po 8 latach uzyskają maksymalnie, łącznie nieco ponad 5,5 tys. zł – wylicza Michał Ziętal, z departamentu produktów inwestycyjnych, w PKO BP. Ekspert zauważa, że alternatywą może być ulokowanie środków w bezpieczny fundusz inwestycyjny. np. PKO Skarbowy, który w ciągu ośmiu poprzednich lat (2010-2017) przynosił średnioroczną stopę zwrotu na poziomie blisko 3,5 proc. brutto. – Oczywiście nie ma gwarancji, że w kolejnych latach stopa zwrotu pozostanie na tym samym poziomie, ale przykład pokazuje, że warto szukać innych możliwości poza lokatami bankowymi – tłumaczy ekspert. Jego zdaniem dobrą alternatywą mogą być też obligacje Skarbu Państwa. Oprocentowanie długoterminowych równe jest wartości wskaźnika inflacji powiększonego o marżę, co daje pewność realnego zysku. – Dostępne dla wszystkich obligacje 10-letnie oferują obecnie marżę w wysokości 1,50 proc – co daje 2,7 proc. w pierwszym rocznym okresie odsetkowym – tłumaczy Michał Ziętal. Zdradza, że jeszcze atrakcyjniejsza jest marża dla 6- i 12-letnich obligacji dostępnych dla beneficjentów programu 500+ wynosząca odpowiednio 1,75 i 2 proc. co daje 2,80 i 3,20 proc. w pierwszym roku oszczędzania. – Chcąc oszczędzać dla dziecka regularnie, możemy skorzystać z Programu Budowania Kapitału w PKO Banku Polskim. Lokata trwa do 5 lat i jest oprocentowana według stawki WIBOR 3M pomniejszonej o 0,5 wyjaśnia przedstawiciel PKO BP. Jego zdaniem można też systematycznie nabywać jednostki funduszu inwestycyjnego czy obligacje Skarbu Państwa. – W każdym przypadku minimalna wpłata to 100 zł, a w przypadku funduszu inwestycyjnego możliwe jest nabywanie jednostek uczestnictwa przy wykorzystaniu zlecenia stałego z konta –dodaje Michał Ziętal. Autopromocja Specjalna oferta letnia Pełen dostęp do treści "Rzeczpospolitej" za 5,90 zł/miesiąc KUP TERAZ W Banku Millennium rodzice mogą otworzyć dla swojego dziecka np. Program Inwestycyjny Przyszłość +. – Uczestnikiem programu jest osoba małoletnia, a rodzic jako przedstawiciel ustawowy dysponuje programem. Może również otworzyć program na swoje nazwisko i oszczędzać z myślą o przyszłości swojego dziecka- tłumaczy Agnieszka Kubajek, z biura prasowego banku. A Piotr Rapinczuk, kierujący Wydziałem Produktów i Procesów Inwestycyjnych w Banku Millennium dodaje, że Program Inwestycyjny Przyszłość +, skierowany do osób otrzymujących świadczenie 500+. – Ten program to wyjście naprzeciw potrzebom klientów, którzy chcą zadbać o przyszłość swoją i dzieci, o przyszłe potrzeby związane np. z edukacją czy kupnem mieszkania. To propozycja dla każdego, kto chce regularnie oszczędzać nawet niewielkie kwoty oraz inwestować zgromadzone środki na krajowych, europejskich i globalnych rynkach kapitałowych – tłumaczy Piotr Rapinczuk Dodaje, że program to plan regularnego oszczędzania oparty o jednostki uczestnictwa sześciu subfunduszy w ramach funduszu parasolowego Millennium SFIO. – Klienci nie ponoszą kosztów otwarcia i prowadzenia programu, nie płacą też za nabycie jednostek uczestnictwa. Strategia inwestycyjna może być zmieniana dowolną ilość razy bez opłat za zmianę alokacji środków – tłumaczy ekspert. Dodaje, że warunki prowadzenia programu są bardzo elastyczne. Czas trwania programu jest ustalany indywidualnie, w przedziale od 5 do 18 lat, a minimalna suma rocznych wpłat to jedynie 1200 zł z zastrzeżeniem, że pojedyncza wpłata nie może być niższa niż 100 zł. – Klient nie deklaruje częstotliwości wpłat, ustala je indywidulanie w zależności od potrzeb i możliwości finansowych. Jeżeli chce wypłacić część środków, pierwsze umorzenie jednostek do wysokości 10 proc. wartości zainwestowanych aktywów w ciągu pierwszych pięciu lat jest bezpłatne, opłaty za kolejne umorzenia w tym okresie to 1 proc. wartości umarzanych jednostek. Po pięciu latach opłaty za umorzenia nie są pobierane – wyjaśnia Piotr Rapinczuk. Pierwszy rachunek, pierwsza karta I komunia i pierwsza gotówka dla dziecka może być świetną okazją do nauki oszczędzania dla dziecka banki mają ofertę także dla 9-10 latków i dzieci młodszych. W PKO BP jest nią konto PKO Junior dla młodych poniżej 13 roku życia i ich rodziców oferowane od pięciu lat. Aby założyć konto dziecko poniżej 13roku życia jego rodzić musi posiadać dowolny ROR w PKO BP. – Rachunek PKO Junior ma atrakcyjne oprocentowanie – 2,5 proc. do kwoty 2, 5 tys. zł i 0,5 proc. dla nadwyżek, a kapitalizacja odsetek jest tygodniowa – informuje Karolina Tomczak, z biura prasowego banku. Dostęp do rachunku jest dostosowany do gustu dzieci przez serwis internetowy PKO Junior lub aplikację mobilną. – W serwisie PKO Junior dziecko pod kontrolą rodziców uczy się korzystania z usług bankowości internetowej i zarządzania finansami osobistymi ze szczególnym uwzględnieniem oszczędzania – tłumaczy przedstawicielka banku. Poza tym w serwisie PKO Junior możliwe jest: inicjowanie przelewów i doładowań, które rodzic może zaakceptować lub odrzucić w swoim serwisie internetowym iPKO. Możliwe jest zakładanie wirtualnych skarbonek; tworzenie planu oszczędzania; korzystanie z kalkulatora finansowego; zdobywanie wirtualnych odznak; dopasowanie wyglądu serwisu do gustu dziecka. PKO BP oferuje też dzieciom „Pierwsze Konto Oszczędnościowe”. – To rachunek oszczędnościowy dedykowany posiadaczom PKO Konta Dziecka i PKO Konta Pierwszego z atrakcyjnym oprocentowaniem – 2 proc. do kwoty 10 tys. zł i 1,6 proc. dla nadwyżek. Poza tym mamy bonus 0,5 systematyczne oszczędzanie i brak wypłat naliczane co trzy miesiące – mówi Karolina Tomczak. PKO BP ma w swojej ofercie też karty PKO Junior – dla dzieci i poniżej 13 roku życia. – To wygodne i bezpieczne narzędzie płatnicze dostosowane do potrzeb i możliwości najmłodszych użytkowników. Karta ta umożliwia dzieciom poniżej 13. roku życia bezpieczne płatności bezgotówkowe i wypłaty z bankomatów (bankomaty PKO automatycznie rozpoznają kartę dziecka i wyświetlają ekrany przygotowane specjalnie dla dzieci – tłumaczy przedstawicielka banku. Podkreśla, że właścicielem karty jest rodzic, który ją aktywuje i następnie nadzoruje użytkowanie przez dziecko poprzez Aplikację Rodzica w serwisie iPKO. – Karta PKO Junior może być używana przez każdego Klienta PKO Banku Polskiego, posiadającego rachunek oszczędnościowo-rozliczeniowy oraz dostęp do bankowości internetowej iPKO – tłumaczy Karolina Tomczak. Dodaje, że o kwocie zasilenia karty i wysokości dziennego i miesięcznego limitu wypływu środków decyduje rodzic, a płatności zbliżeniowe bez użycia kodu PIN są ograniczone do kwoty 30 zł. Bank zdradza, że łącznie w ramach SKO i PKO Junior na internetowych rachunkach dzieci zgromadzono już ponad 1 mld zł. W ING Banku Śląskim dzieci i młodzież w wieku 0 -18 lat mogą skorzystać z Otwartego Konta Oszczędnościowego dla dziecka. – Rodzic może zasilać je kiedy tylko chce. Dziecko już od 13 roku życia może za zgodą rodzica samo zarządzać pieniędzmi przez system bankowości internetowej i mobilnej, a także wpłacać i wypłacać pieniądze przy użyciu kodów BLIK z bankomatów ING Banku Śląskiego i sieci Planet Cash – tłumaczy Miłosz Gromski , z biura prasowego banku. Zdradza, że dzieci mogą także korzystać z celów oszczędnościowych, które pomogą im odkładać regularnie nawet niewielkie kwoty na realizację swoich marzeń, a rodzice mogą natomiast wyodrębnić w ten sposób oszczędności odkładane z myślą o pociechach. – Rodzice i dzieci od 13 roku życia, którzy posiadają konto w ING, mogą skorzystać z programu Smart Saver, który automatycznie odkłada ustalony procent od kwoty transakcji lub jej zaokrąglenie z na rachunku oszczędnościowym – dodaje Miłosz Gromski.
Według 7 lat zapowiedzi polskiego rządu Polacy już dawno powinni odzyskać swoje pieniądze 20 razy. Według wcześniejszych informacji wszyscy Polacy w Polsce i pracujący za granicą, którzy wcześniej pracowali w Polsce, powinni mieć prawo zgłosić się do polskich urzędów po swoje pieniądze z likwidacji OFE.
Dobrobyt widoczny jest nie tylko w danych o dochodach rodzin oraz wskaźnikach PKB. Potwierdza się też w statystykach policyjnych dotyczących samobójstw. Liczba osób, które odbierają sobie życie z powodów ekonomicznych, spada. W 2018 r. było ich 241. Dla porównania w 2009 r. w apogeum kryzysu gospodarczego z powodu finansów samobójczą śmierć wybrały 504 osoby. Eksperci tłumaczą to polepszeniem się standardu życia w Polsce. Dochody rodzin z roku na rok sukcesywnie rosną. Przeciętne wynagrodzenie w I kw. 2019 r. wyniosło 4950,94 zł brutto. Tym samym rok do roku zwiększyło się o 7,1 proc. Dodatkowo portfele gospodarstw domowych od 2016 r. są wspierane przez rządowy program 500 plus. Do tego bezrobocie w Polsce jest najniższe od września 1990 r. Wówczas wynosiło 5 proc. Dziś 5,4 proc. Halszka Witkowska z Towarzystwa Suicydologicznego podkreśla, że w Polsce nadal pokutuje stereotyp mężczyzny, który powinien być zaradny, a już na pewno nie rozmawia o problemach. – W efekcie właśnie statystyczny samobójca to 40-latek, często z terenów wiejskich, z problemem alkoholowym. W takim przypadku dochodzące problemy finansowe mogą być przyczyną śmierci. Bo oczekiwanie jest takie, że ma sobie radzić, a nie użalać się nad sobą – tłumaczy Witkowska. Dlatego jej zdaniem poprawa sytuacji finansowej również na tych terenach, choćby poprzez różne dodatki, w tym 500 plus, mogła się przełożyć na lepszą sytuację psychologiczną. Jak wynika z analiz, najwięcej osób popełniających samobójstwa pochodzi z małych miejscowości, gdzie najtrudniej o pracę. Słynna była sprawa rolników z województwa łódzkiego, którzy wpadli w ogromną spiralę zadłużenia i popełniali samobójstwa. Witkowska dodaje, że jest także drugi typ osób, które odbierają sobie życie z powodów ekonomicznych – to ludzie, którzy osiągnęli sukces. I nagle, po jakimś krachu, stracili wszystko, zostając z ogromnymi zobowiązaniami. O tym, że sytuacja gospodarcza ma bezpośrednie przełożenie na samobójstwa, wynika również z amerykańskich badań, które robiono po Wielkim Kryzysie. Wówczas głośno było o pracownikach, którzy wyskakiwali z okna po otrzymaniu od pracodawcy wypowiedzenia. Badania amerykańskiego Centrum Zwalczania i Zapobiegania Chorobom opublikowane w czasopiśmie „American Journal of Public Health” potwierdzają, że odsetek samobójstw rośnie wraz z kryzysem i spada z ożywieniem na rynku. W szczycie dekoniunktury dekadę temu kilkudziesięciu pracowników France Telecom w ciągu kilkunastu miesięcy odebrało sobie życie. Jak tłumaczył w jednej z rozmów psycholog biznesu Jacek Santorski, problem stanowi to, że kilka głośnych przykładów mogło mieć przełożenie na innych: często spirala negatywnych emocji udziela się społeczeństwu, osoby mające kłopoty finansowe błędnie uważają, że jedynym wyjściem jest odebranie sobie życia. Polskie statystyki potwierdzają ten trend. W 2009 r., kiedy dotarł do nas kryzys ekonomiczny, dochodziło do masowych zwolnień, głośno było o historiach, w których samobójcy w jednoznaczny sposób przyznawali, że powodem targnięcia się na życie jest brak pieniędzy. Policjanci wyjaśniali, że byli to mężczyźni, bo to ich najczęściej dotyczy sytuacja. W listach pisali, że niemożność spłaty kredytu czy utrata pracy były powodem odebrania sobie życia. A liczby nie pozostawiały wątpliwości: w ciągu czterech lat między 2007 (kiedy była bardzo dobra sytuacja ekonomiczna Polsce) a 2011 r. liczba samobójstw z powodów finansowych wzrosła w Polsce o 40 proc. W 2011 r. 450 osób odebrało sobie życie z takich przyczyn, podczas gdy w 2007 r. było ich 270. Ostatnie lata przynoszą odwrócenie trendu. W 2018 r. liczba prób samobójczych z powodów finansowych była rekordowo niska. W ubiegłym roku na 11 167 zamachów na własne życie 383 miało miejsce z powodu złych warunków ekonomicznych, a 93 z powodu straty pracy. Dla porównania w 2017 r. przy podobnej liczbie prób samobójczych – 11 139 – bieda w domu zmusiła do odebrania sobie życia 439 osób, a utrata źródła utrzymania – 124 – wynika z danych policji. Jak zauważają eksperci, ubiegły rok jest pierwszym od dwóch lat, w którym pieniądze nie stanowią problemu. Co ciekawe, zadłużenie Polaków rośnie. Jak wynika z danych Grupy KRUK, na koniec I kw. 2019 r. 4,9 mln osób zalegało z płatnościami na kwotę ponad 36 mld zł. To o 7 mld zł większa kwota niż przed rokiem. Zdaniem ekspertów działa jednak optymizm. Polacy nie boją się już tak bardzo, że nie poradzą sobie ze spłatą, bo nawet jak stracą pracę u jednego pracodawcy, to szybko znajdą ją u innego. Powodem samobójstw są dziś głównie choroby psychiczne. Nie dość bowiem, że są przyczyną coraz większej liczby zamachów samobójczych, to w tej grupie rośnie liczba tych, które kończą się zgonem. Zatem tu nie ma mowy o chęci zwrócenia na siebie uwagi, jak ma to miejsce u osób, które chcą odebrać sobie życie, bo zabrakło im pieniędzy. Zdaniem Halszki Witkowskiej pozytywne jest to, że przez ostatnie lata sukcesywnie spada liczba samobójstw w całej populacji. W ciągu pięciu lat odnotowano tysiąc samobójstw mniej. Jej zdaniem to nie tylko poprawa sytuacji ekonomicznej. Ale także tego, że coraz częściej mówi się o problemach psychicznych, a szukanie pomocy przestaje być tabu. – Najważniejsza jest rozmowa. Dzięki temu ludzie szukają innych rozwiązań niż odebranie sobie życia – mówi Witkowska. Jednak dodaje, że choć sytuacja się poprawia, to nie w grupie dzieci – rośnie liczba nastolatków, które podejmują próby samobójcze. Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL Kup licencję
Pieniądze możemy wypłacić wyłącznie za pomocą karty płatniczej, nie BLIKA². W bankomatach ING można wypłacać banknoty o nominale 50 EUR u 100 EUR³. Bankomaty ING, w których można wypłacić euro, znajdziemy w wyszukiwarce dostępnej na stronie banku⁴. Wystarczy zaznaczyć opcję „Bankomat Euro”.
Panika związana z koronawirusem zatacza coraz to szerze kręgi. Do masowych zakupów podstawowych produktów higienicznych doszło teraz wyciąganie banknotów z bankomatów. Czy Polacy nie przesadzają? Polacy boją się o swoje pieniądze “W bankach może być problem z dostępem do gotówki” – w social mediach pojawiają się takie oto pogłoski. Czy jest to jednak prawda? Nie! Strach ma dziś w Polsce wielkie oczy. Nasi rodacy wykupują ze sklepów mydło przeciwbakteryjne, papier toaletowy i robią zapasy jedzenia. Do tego doszedł teraz dość irracjonalny we współczesnym świecie lęk przed brakiem gotówki. “Należy zwrócić uwagę na fakt, potwierdzony przez służby sanitarne, że gotówka może być nośnikiem koronawirusa. NBP poddaje pieniądz gotówkowy dwutygodniowej kwarantannie i obróbce termicznej. Prosimy klientów, aby korzystali tam, gdzie jest to możliwe przede wszystkim z płatności bezgotówkowych. Dlatego podejmujemy działania mające na celu podniesienie limitu transakcji bezstykowych bez PIN do 100 zł” – powiedział Przemysław Barbrich, dyrektor Zespołu Komunikacji i PR w Związku Banków Polskich. To pierwsza uspokajające wiadomość. “Zwiększone zapotrzebowanie na gotówkę wynikające z większych zakupów dokonywanych przez klientów, mogą w pojedynczych przypadkach sprawiać, że chwilowo niektóre maszyny są niedostępne. Banki uzupełniają je jednak na bieżąco i są zaopatrzone w odpowiednie rezerwy“ – dodaje Barbrich. Przede wszystkim spokój Od siebie dodamy jeszcze, że gdyby nawet banknotów zabrakło, w dzisiejszych czasach z powodzeniem można przecież płacić już niemal wszędzie za pomocą kart płatniczych czy aplikacji mobilnych. Do tego zwolennicy kryptowalut mogą udać się do bitomatów i tam zamienić swoje Bitcoiny czy inne cyfrowe waluty na waluty fiat. Możliwe, że wspomniany irracjonalny lęk spowodowała u Polaków informacja o tym, że część banków podjęła decyzje o zmianach dot. godzin pracy placówek. Na taki krok zdecydował się Bank Ochrony Środowiska i Bank Millennium. Nadal jednak możliwe będzie korzystanie z bankowości internetowej i mobilnej oraz zdalnego kontaktu z obsługą. Przede wszystkim należy więc zachować spokój i racjonalne myślenie.

Policjanci z I komisariatu zatrzymali dwóch mężczyzn i kobietę, którzy ze sklepu w centrum Lublina ukradli 3 tys. zł utargu. Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Lokaty i konta oszczędnościowe 2021. Jednym z pomysłów, który jako pierwszy przychodzi do głowy, jest otwarcie lokaty lub konta oszczędnościowego. Banki coraz chętniej poszerzają swoją ofertę – od lokat walutowych, gdzie inwestujemy w funty, euro lub dolary, aż do lokat terminowych, w których z góry znamy czas zamrożenia
Tylko dla 10% ankietowanych najwygodniejszym sposobem jest tygodniowe planowanie budżetu. 15% respondentów stwierdziło, iż w ogóle nie zastanawia się nad wydatkami wcześniej. Uśredniony wynik wszystkich ankietowanych to 61,1 punktów; wynik kobiet: 66 punktów; natomiast wynik bardziej spontanicznych mężczyzn: 56,2 punktów.
. 389 80 152 8 75 19 473 426

gdzie polacy chowają pieniądze w domu